Wybacz!

KONIEC.
Umarło śmiercią naturalną. Nic już się nie pojawi. To nieodwołalne.
Dziękuję za pułap 100 000 wejść. Zdaję sobie sprawę, że miałabym 2 razy więcej, gdybym pisała... Ale już nie umiem. Jedynie dla pieniędzy.
Pozdrawiam.

Polecany post

One - Shot - Poszukując wartości.

Tytuł: „Poszukując wartości” Paring: SasuNaru Kategoria: Shoūnen ~ ai Gatunek: Dramat (tak świątecznie, wiem xD) Ostrzeżeni...

sobota, 1 czerwca 2013

001. Rozdział pierwszy - Jest tak a nie inaczej


        Opowiadanie: Powroty, a co za tym idzie, postępy?
         Rozdział: 1/?
         Tytuł rozdziału: Jest tak, a nie inaczej.
         Beta: Własna

         ****

         - Konohamaru! Siadaj, ty niewdzięczny dzieciaku! Czy w tej wiosce nikt mnie już nie słucha?! - Iruka usiadł ciężko na swoje krzesło i spode łba przyglądał się trójce najgorszych zbirów, jakich kiedykolwiek miał „zaszczyt” nauczać. Żyłka na jego skroni pulsowała niebezpiecznie. „Oni są gorsi nawet od Naruto, Shikamaru i Chojiego, choć z nimi też miałem wiele problemów. Wspomnienia…” – westchnął i już miał jakoś zareagować, gdy nagle, na samym środku sali zmaterializował się Kakashi Hatake. Na jego widok wszyscy znieruchomieli i patrząc z trwogą na odkryty w jego lewym oku Mangekyō Sharingan, pozajmowali szybko swoje miejsca. Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem i odwrócił w stronę Umino, który patrzył na to wszystko, co najmniej lekko zaskoczony.
    - Cieszę się, że ci pomogłem, Iruś – powiedział jonnin i zniknął w stalowoszarym dymie.

         Przez resztę lekcji nic podobnego nie miało już miejsca, nikt nie pojawił się znikąd w pomieszczeniu. Chunnin nadal był zdezorientowany, nie wiedział, co myśleć. Nie odpowiadał na pytania uczniów, ciągle zastanawiając się, dlaczego ninja zdrobnił jego imię. Nim się zorientował, ostatnia lekcja dobiegła końca.
   - Pamiętajcie, zadanie trzecie i piąte ze strony trzysta dziesiątej! – krzyknął za uczniami, którzy na dźwięk dzwonka zerwali się z ławek i pospiesznie pakowali torby, by jak najszybciej wybiec z klasy. Iruka namoczył gąbkę i zaczął ścierać tablicę, gdy nagle poczuł, że ktoś go obejmuje od tyłu i oddechem drażni skórę.
   - Myślisz, że te urwisy zrobią to, o co prosiłeś? – Zaskoczony odwrócił się i ujrzał uśmiechniętą twarz Kakashiego. Bez maski. Zdrętwiał. Niby nic, tylko zdjął tą materiałową zasłonę, rysy pozostały bez zmian, ale… Miał ochotę dotknąć jej opuszkami palców.
   - Wystraszyłeś mnie… - wyszeptał w zamian uwalniając się z uścisku jego ciepłych ramion i znów odwrócił się w stronę tablicy, starając zachować spokój. W duchu przyznawał, że twarz czarnookiego była co najmniej piękna, dziwił się mimo to reakcji swojego ciała. Zaczął znów ją wycierać, tym razem energiczniej.
Ręka Umino zastygła w połowie twierdzenia Sarutobiego dotyczącego kąta nachylenia rzuconego w ruchomy cel kunai, gdy ciepłe usta musnęły jego kark. Całą siłą woli próbował być spokojny, lecz gdy dłonie Hatake podciągnęły mu bluzkę i zaczęły delikatnie muskać brzuch, nie wytrzymał i odwrócił się z zamiarem również „delikatnego” potraktowania jego policzka, jednak policzek wraz z właścicielem gdzieś zniknął. Iruka stał sam, zdenerwowany, a jego spojrzenie było puste.
***
*
***

         - Naruto, proszę, spróbuj się uspokoić. Wiem, że poszukujemy Sasuke już od 5 lat, nic na to nie poradzę – widząc, że blondyn jest rozwścieczony, postanowiła zmienić taktykę. – Usiądź, albo wydalę cię z wioski – na chłopaku nie zrobiło to wrażenia.
   - Nie zrobisz tego, bo jestem Lisim Demonem. A zresztą, Tsunade – oparł się dłońmi o blat jej biurka i spojrzał Hokage prosto w oczy. – Dobrze wiesz, że wtedy ruszę w dalszy pościg, nie przebierając w środkach – blondynka z ulgą przyjęła wejście innych ninja - Iruki, Sai’ego, Sakury, Ino, Kakashi’ego (Umino widząc go, oblał się rumieńcem), Yamato, Neji’ego, Hinaty, Kiby, Kankouro, Gaary, Gai’a, Ten-ten i Kurenai. Naruto przywitał się z Jinchiruuki uściskiem dłoni. Po przywróceniu demona do jego ciała, Piaskowy stał się jeszcze bardziej otwarty w okazywaniu uczuć i mniej oficjalny. Tsunade skinęła głową witając przybyłych, podziwiając ich godne shinobi postawy i ciała. Ninja szeptali między sobą, niezadowoleni z tłoku.
   - SŁUCHAJCIE!  - Hokage jednym słowem uciszyła wszystkich, napawając się władzą. – Przydzielam całej grupie nową misję – Uzumaki spojrzał na nią zaciekawiony, lecz to zignorowała. - Wszyscy, jak tu stoicie jutro o świcie wyruszycie do Krainy Dźwięku. Tam prawdopodobnie ukrywa się Sasuke Uchiha. Czas misji jest nieokreślony, chcę byście tak jak wcześniej próbowaliście, przyprowadzili mi go! Zrozumiano? – a gdy przytaknęli odetchnęła. Minęła chwila, nim znów zabrała głos. – Znajdziecie tam też – spojrzała badawczo na Kurenai –  jednego z wrogów Asumy – brunetka drgnęła, zaciskając dłonie. – Przygotujcie się na parę tygodni, może miesięcy, resztę instrukcji otrzymacie jutro rano.
    - A co z naszymi obowiązkami, Tsunade-sama? Jest nas tu … - Kakashi szybko policzył zebranych – dwunastu, wyłączając rodzeństwo Piasku, a przecież wioska potrzebuje ochrony…
    - O to się nie martw. Całość jest już załatwiona. Wszystko jasne?
    - Hai! – zgodzili się wszyscy, poza Iruką. Ze spuszczoną głową wyszeptał ledwo dosłyszalnie:
    - Hokage-sama… Ja nie czuję się na siłach na tak ważną misję… Od lat wykonuję zadania rangi D lub C, rzadko B, a ta ma rangę S. Nie poradzę sobie, a nie chcę być słabym punktem drużyny… - blondynka na jego słowa przyjęła groźny wyraz twarzy.
   - Wszyscy wyjść! Umino, ty zostań – warknęła widząc, że mężczyzna próbuje się wycofać z pokoju. – Pogadamy.

***
*
***

            - Jak myślisz, jak zareagują, gdy zobaczą mnie i ciebie idących ramię w ramię? Na pewno się zdziwią – stwierdził niższy z mężczyzn, przedzierając się przez mgłę. Czekał na odpowiedź, przyglądając się pierścieniowi, młodszy szepnął po dłuższej chwili:
    - Spróbują nas zabić – Błysk w oku starszego zdemaskował czający się w jego duszy lęk. W końcu w Wiosce Liścia był Demon.

***
*
***

         Po rozmowie z Tsunade był pewny jednego – nie ma wyjścia, musi wykonać misję, jaką mu powierzono. Szedł uliczkami, mijając stragany pełne świeżych warzyw i owoców oraz sklepy z bronią. Wiedział, że musi uzupełnić zapasy kunai i shurikenów, wszedł więc do jednego z nich. Przywitała go piękna, zielonooka dziewczyna. Patrząc na nią poczuł, że się czerwieni.
    - H… Hej…
    - Hej – odpowiedziała, uśmiechając się. – Czym mogę służyć? – Mężczyzna nie mógł się skupić, obserwując jej ruchy. – Po… poproszę dzie… dziesięć kunai i tyle też broni shuriken. – Podczas, gdy zielonooka szukała odpowiedniego sprzętu, do sklepu wszedł Kakashi, który na widok Umino uśmiechnął się zadziornie. (Możecie się tylko domyślać, jak ów uśmiech mógł wyglądać ;p – dop. Aut.).
    - Widzę, że uzupełniamy broń w tym samym punkcie, choć w Konoha jest ich chyba z dziesięć – zagadnął, taksując bruneta wzrokiem.
    - Zgadza się – mruknął Iruka, denerwując się jeszcze bardziej. Marzył, by sprzedawczyni szybko podała mu zamówione kunai.
    - Proszę – powiedziała po paru minutach, w trakcie których chunnin był namiętnie obserwowany.
    - Dziękuję… - już był przy wyjściu, gdy zatrzymał go głos szarowłosego.
    - Poczekaj, musimy pogadać – zrezygnowany zrobił to, o co prosił Hatake i razem wyszli z budynku. – Odprowadzę cię do domu, zgoda? – Brunet nie odpowiedział, tylko przyspieszył kroku, co nie uszło uwadze jonnina. Nie zareagował. Po paru minutach byli już pod domem Iruki, co właściciel przyjął z ulgą. Nim zdążył cokolwiek powiedzieć, Kakashi pchnął go na ścianę i przysunął odsłoniętą twarz tak blisko, że dotykali się nosami. Brunetowi zabrakło tchu. Nie wiedział, dlaczego tak reaguje na bliskość mężczyzny – spłonął rumieńcem.
    - Kakashi-san co ty… - nim zdołał dokończyć, poczuł delikatne muśnięcie warg towarzysza na swoim policzku. Przeszył go dreszcz… podniecenia? Zamknął oczy, spodziewając się o dziwo pocałunku, nic takiego jednak nie nastąpiło. Ciepło Hatake po prostu zniknęło. Otworzył oczy… był sam. Po chwili wyrwał się z zadumy i odwrócił się w kierunku drzwi. Odkluczył je i już miał wejść do środka, gdy znów poczuł czyjąś obecność i dłoń na ramieniu. Nie zastanawiając się wystosował cios, jak myślał, w jonnina. Jakże się zdziwił, gdy został on zablokowany przez… Naruto!
    - Iruka, co ty wyprawiasz? – brązowowłosy opuścił bezwiednie dłonie, zły na siebie. Ze smutkiem sobie uprzytomnił, że czasy, kiedy blondyn mówił do niego „sensei”, bezpowrotnie minęły… - Nieważne. Przyszedłem, bo pomyślałem sobie, że przyda ci się mały trening.

***
*
***

         „Naruto… Już niedługo, co najwyżej jutro rano znów cię ujrzę. Ciekawy jestem, jak bardzo mnie nienawidzisz, heh. Kiedyś ta nienawiść prowadziła mnie, teraz pewnie ciebie… Nie wiesz, ile się we mnie zmieniło. Inaczej patrzę na świat, znalazłem drogę, którą chcę podążać, drogę dobrą, lecz dla ciebie pewnie będę tym samym draniem. Teraz nawet tęsknię za tym, jak nazywałeś mnie Draniem… Mam tylko nadzieję, że jeśli będziesz próbował mnie zabić, nikt cię nie powstrzyma. Teraz już nie mógłbym żyć z twoją wrogością. Kiedyś mnie budowała, teraz zniszczy. Usuratonkachi, co mi powiesz?”

***
*
***

         Leżąc w łóżku, myślał nad tym, co dzisiaj zrobił. Od lat czuł pociąg do Iruki, nie mógł mimo to w pełni zaakceptować swojej zmiany. Mimo wielu książek Jirayi, gdy odkrył, że interesują go mężczyźni, pomyślał, że jest… nienormalny, wręcz chory. Posunął się nawet do wizyty u Tsunade, a wcześniej u Trzeciego Hokage, rozmawiał z nimi, nie wiedząc co robić. Długo walczył ze sobą. Nie raz wspomniał ostatnią rozmowę z Czwartym Hokage na temat miłości, która w pewnym sensie pomogła mu wiele zrozumieć.

         Dwójka shinobi siedziała w lesie nad jeziorem, pogrążona w rozmowie. Na policzkach chłopca wykwitły rumieńce.
    - Co to znaczy kochać?- zapytał poważnie. Jego sensei zamyślił się chwilę, spoglądając w niebo.
    - Kochać, to znaczy… dać z siebie wszystko co najlepsze, wyzbyć się egoizmu, wrogości, być gotowym na poświęcenie własnego życia dla ukochanej osoby, łamać bariery i zmieniać się z dnia na dzień na lepsze. Być wszystkim dla drugiej osoby i… pozwolić jej być wolną, nawet, gdy będzie cię to kosztowało wiele łez – mężczyzna potargał chłopca po głowie.
    - Więc dla miłości zrobi się wszystko, oddając nawet własne życie? – Widząc w oczach Minato potwierdzenie, opuścił zawstydzony głowę. Po chwili jednak wyszeptał. – A czy… mogę kochać… kogoś, kto jest do mnie podobny? – Namikaze roześmiał się serdecznie.
    - Oczywiście, dlaczego nie?
    - Bo… - chłopiec nie śmiał podnieść wzroku na zaintrygowanego sensei – … jeśli tak, to ja czuję to wszystko do… - nie mógł nic więcej powiedzieć, jego ciałem wstrząsnął szloch. Blondyn nic nie rozumiał, mógł go tylko przytulić. – To znaczy… czy ja mogę to wszystko czuć… do innego chłopaka? – Minato odetchnął głęboko. Zastanawiał się, jakiej udzielić mu odpowiedzi. Stwierdzając, że jest na tyle dorosły, by poznać całą prawdę, zaczął mówić:
    - Kakashi… Miłość między dwoma osobami tej samej płci jest możliwa, czasami się zdarza. Szczególnie od pierwszego wejrzenia. Musisz jednak pamiętać, że ta miłość… nie odchodzi z wiekiem. Hmm… Być może jesteś zakochany w innym chłopcu, ale to nie czyni cię gorszym Kakashi. To ta miłość będzie cię budować, ale też niszczyć – spojrzał czarnookiemu głęboko w oczy. – Wiele osób może nie akceptować twojej odmienności… Kochając mężczyznę, musisz rozumieć jego potrzeby i pozwolić mu odejść, jeśli nie będzie gotów dla ciebie znieść wrogości innych…Kochając, musisz pamiętać o tym, że każdym ma prawo do bycia wolnym – mężczyzna znów odetchnął głęboko, postanawiając, że musi porozmawiać z kimś bliskim jego sercu. Nie pozwoli jej tak po prostu odejść. – Miłość to niezwykłe zjawisko, łączące dwie dusze, na zawsze. Ona daje ci siłę, byś pokonywał przeciwności losu, jednakże… nierozumiana i nieodwzajemniona… może zamienić twoje życie w piekło. Może doprowadzić cię na skraj rozpaczy, nawet cię zabić, dlatego … uważaj na to, komu oddasz swoje serce – chłopiec zamyślił się nad słowami swojego sensei, przyznając mu w duszy rację. Męczyło go jeszcze jedno.
   - Warto kochać, nawet gdy nie jest się kochanym? – Mężczyznę zdziwiło to pytanie, odrzekł mimo to z zapałem:
   - Miłość to najważniejsza rzecz, uczucie, wartość w życiu każdego z nas. Nawet, gdy nie jesteśmy kochani, my powinniśmy kochać. To nas zmienia, pozwala przekonać się jak wiele jesteśmy w stanie znieść w imię naszego uczucia. Nawet, gdy tęsknimy za uczuciem, czujemy się szczęśliwi, że w naszym życiu jest osoba, dla której pokonamy każdą przeszkodę i którą będziemy bronić z całych sił. Ale pamiętaj – blondyn podniósł się, i odwrócił w kierunku wioski – osoba, którą kochasz, musi o tym wiedzieć. Może nie od razu, ale powinna.
   - Dlaczego? – Kakashi patrzył na swojego sensei z ujmującą ciekawością. Zdawał się naprawdę rozumieć zawiłości serca.
    - Miłość to magia i wyznana w odpowiednim momencie, może oczarować, nawet gdy osoba, którą nią darzysz, nie czuje tego samego. Kocham Cię – te dwa słowa działają cuda.

         Dzięki niemu poczuł, że to, co czuje do chłopców, nie jest do końca złe. Prawdziwą miłość już znalazł, mimo, że początkowo darzył ją niemalże wrogością. Iruka uważa go za drania z zagmatwaną przeszłością. A on go nie doceniał. „Nie wiem, czy zmienił choć trochę zdanie o mnie, przecież nie był obojętny na moją bliskość. Jestem tego niemalże pewny.” Układając się do snu obiecał sobie, że się uspokoi i postara powoli przekonywać Irukę do siebie. Nie chciał go przecież spłoszyć.

***
*
***

         Szedł ciemną uliczką, raz po raz oglądając się za siebie. Nagle tuż przed nim zmaterializowała się czarna postać. Poczuł na swoim policzku oddech mężczyzny.
    - Naruto, uratuj mnie, uratuj moją duszę, ja chcę… - ciało Sasuke zamieniło się w pierścień. Czerwony pierścień Akatsuki. Blondyn znikąd zaczął słyszeć głos. – Naruto, uratuj mnie, nie pozwól mi zginąć, Naruto… - chłopak nic nie mógł zrobić, nie wiedział skąd dobiega krzyk przyjaciela. Nagle pierścień zamienił się w czarnego węża z brunatnymi oczami, który go zaatakował.

         Uzumaki obudził się z krzykiem. Oddychał miarowo, próbując zapomnieć, ale zamykając oczy, wciąż miał przed sobą wielki pysk węża.
    - Dlaczego to właśnie koszmary jest tak ciężko zapomnieć? – Mruknął i spojrzał na zegarek. „Śpię dopiero od 3 godzin, ciekawe co jeszcze mi się przyśni”, pomyślał, patrząc na zdjęcie drużyny siódmej. – A niech cię, Uchiha! Zniszczyłeś tak wiele i do tego nie pozwalasz mi spać.

5 komentarzy:

  1. Fajnie się zapowiada. Życzę weny i wytrwałości.

    OdpowiedzUsuń
  2. super! No co z tym Saskiem? Wraca do Konohy? Co na to Naruciak? Hm.. zapowiada się naprawdę fajnie, interesująco i wgl.. Ah.. ten Kakashi.. Jak ja go lubię *-* ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudny rozdział, lecę czytać dalej ps.zapraszam do mnie http://sasukexnaruto-opowiadania.blogspot.com/ ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam!
    Dopiero dziś zaczęłam czytać i przyznam, że zapowiada się całkiem interesująco, mimo iż nie przepadam raczej za KakaIru.
    Widzę tu dużo przeskoków, co akurat w przypadku pierwszych rozdziałów zazwyczaj się sprawdza, bo można wieloma wątkami zachęcić czytelnika, poruszając wiele kwestii na raz, jednak nie ujawniając wszystkiego ;-)
    Podobała mi się rozmowa Kakashiego z Minato, choć przyznać, że ciężko mi było wyobrazić sobie Hatake w takim stanie.
    Komentarz krótki, bo się śpieszę i właściwie muszę już wychodzić..
    W najbliższym czasie na pewno wezmę się za czytanie reszty :-)
    Pozdrawiam,
    Erroay

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj! W końcu tu dotarłam :D

    To dopiero pierwszy rozdział, ale już nie mogę się doczekać spotkania Naruto z Sasuke. Te krótkie urywki z nim, sprawiły, że uwielbiam go od samego początku i już wiem, że z niecierpliwością, będę oczekiwała jego " wielkiego wejścia".

    Akcja na razie wydaje się szybko rozwijać. Zaczęłaś kilka ciekawych wątków. Naprawdę interesuje mnie jak to się potoczy. Ostatnio mało czytałam, szczególnie SasuNaru, zakochałam się w Nadimie i Amirze z " Chaosu", są to opowiadania Silencio, może znasz? Jeśli nie gorąco polecam :D

    Widzę, że Iruka, choć niepewny z każdym akapitem coraz bardziej lgnie do Kakashiego :) Oby tak dalej!
    A Kakashi, jak już pisałam u siebie, zawsze ma najlepsze wejścia. :D takie zachowanie pasuje do niego tak bardzo... Ciężko mi wyobrazić sobie stonowanego Kakasia :p

    Jak na razie mogę powiedzieć, że bardzo się cieszę, że w końcu się tu dostałam i choć najchętniej przeczytałbym wszystko od razu, koniec przerwy świątecznej znowu utrudni moje życie zabierając mi sporo czasu XD Ale nie martw się, na pewno to przeczytam! :D
    Ziarenka tego opowiadania już kiełkują i raczej nie wytrzymam zbyt długo bez kontynuowania ;)

    Znalazłam kilka literówek - niewiele dwie, może trzy - nie czepiam się, sama mam ich sporo ^^
    Co mnie najbardziej raziło, że tak powiem, to pisanie cyfr arabskich zamiast słownie. Wiem, że nie każdy tak robi, ale osobiście uważam, że w tekście o wiele lepiej wygląda " dwanaście" niż " 12" :)
    Może dam radę jeszcze dzisiaj przeczytać choć dwa kolejne rozdziały? :3
    Pozdrawiam, Aoi

    OdpowiedzUsuń