Wybacz!

KONIEC.
Umarło śmiercią naturalną. Nic już się nie pojawi. To nieodwołalne.
Dziękuję za pułap 100 000 wejść. Zdaję sobie sprawę, że miałabym 2 razy więcej, gdybym pisała... Ale już nie umiem. Jedynie dla pieniędzy.
Pozdrawiam.

Polecany post

One - Shot - Poszukując wartości.

Tytuł: „Poszukując wartości” Paring: SasuNaru Kategoria: Shoūnen ~ ai Gatunek: Dramat (tak świątecznie, wiem xD) Ostrzeżeni...

środa, 19 czerwca 2013

One shot - 01. Byłeś...

Opowiadanie: Byłeś dla mnie wszystkim, czego pragnąłem.
Rozdział: 1/4
Długość: Czteroczęściowy One - Shot
Paring: SasuNaru, KakaIru
Tytuł rozdziału: 01. Byłeś...
Beta: Tak
 
   
***

     Szedł zamyślony przed siebie, czując na sobie spojrzenia innych mieszkańców wioski. Nie mógł uwierzyć w posłyszane przed chwilą plotki. Że niby Kakashi i Naruto są parą? Nie, to nie może być możliwe, przecież Hatake był od niego zdrowo starszy! Nie zauważył nawet, że gumka, którą od zawsze wiązał włosy pękła i ich pasma spadały mu na twarz. Teraz liczyło się tylko rozprawienie z jonninem i zakazanie mu spotykania się z blondynem. Nie to, że lubił mieszać się w sprawy prywatne innych osób, ale za Uzumakiego czuł się odpowiedzialny, a Hatake doskonale to wiedział, a mimo to wystawił jego cierpliwość i poniekąd zaufanie na próbę. Zatrzymał się przed domem Kakashiego, zakładając, że musi być w domu, w końcu była 7 rano, a szarowłosy tak późno nie wstawał. To znaczy… tak myślał. Zapukał, a nie słysząc odpowiedzi, pchnął drzwi. Ustąpiły. Wszedł po cichu do mieszkania, starając się niczego nie dotknąć. Wiedział, że Pakkun, jeden z psów mężczyzny, mógłby go wyczuć. Nie wiedział, skąd ten irracjonalny strach przed nakryciem? Przecież nic złego nie robi, raptem chciał z nim porozmawiać. Przeszukał szybko parter po czym wszedł na piętro. Usłyszał szum wody. Wyczuł, że mężczyzna prawdopodobnie bierze kąpiel. Już miał się wycofać, gdy wtem drzwi łazienki, o które się opierał się otworzyły, a on upadł ciężko na całkiem nagiego jonnina. Jego policzki pokryły się rumieńcem, a męskość stanęła na baczność. Nie chciał, by Kakashi to wyczuł, było jednak za późno. Mężczyzna dotknął jego pleców, ocierając się jak tylko możliwe ciałem o Irukę. Obu zrobiło się niesamowicie gorąco.
   - Kakashi-san, przepraszam, ja tylko chciałem porozmawiać.
   - Mm, Delfinku, w końcu do mnie wpadłeś – i nim brunet zdążył odpowiedzieć, ninja pocałował go namiętnie. Długie włosy Iruki opadały po obu stronach twarzy czarnookiego, dodając tej chwili intymności. Kakashi nie pozawalał mu na jakikolwiek ruch, przytrzymując go stopami. – A raczej na mnie;)
   - Ja… naprawdę nie… - był oszołomiony pocałunkiem, od tak dawna o nim marzył. Z wysiłkiem wysunął się z jego objęć, chcąc uwolnić jonnina od swojego ciężaru, ale, gdy tylko stanął na nogi, nagi już Hatake (ręcznik, który miał na biodrach, zsunął się z nich w chwili „napaści” Umino ;p) zaciągnął go do wanny. Ciepła, pachnąca rumiankiem woda przesiąkała przez materiał, mocząc nawet bieliznę bruneta. –Co ty robisz, ja… - Kakashi kolejny raz zamknął mu usta pocałunkiem.
   - Nawet nie wiesz ja długo czekałem na taką okazję, Iruś – szepnął mu do ucha i zaczął rozpinać ubrania mężczyzny, dotykając niemal z czcią nowoodkrytych części ciała chunnina. Iruka nie stawiał oporu, pragnął tego przez lata. Na podłodze leżały już: przemoczona kamizelka, podkoszulek, spodnie no i skarpetki, przy których ściąganiu Iruka się słodko zarumienił. Co chwilę ich usta złączały się w namiętnym bądź przelotnym pocałunku. Jonnin nie zmarnował żadnej okazji, by posmakować jego ust, nawet, gdy zdejmował mu te (cholerne wg Iruki) nieszczęsne skarpetki, wracał na górę, by go pocałować. Dwa pocałunki na każdą skarpetkę. Gdy na ciele czekoladowowłosego zostały już tylko bokserki, jonnin przyjrzał mu się badawczo, co trochę go speszyło. Odwrócił głowę i wyszeptał:
   - Wiem, jestem brzydki. Ja… lepiej już pójdę – próbował się podnieść, lecz siedzący na nim Kakashi mocniej ścisnął jego nogi. Wydawał się… zły?
   - NIGDY więcej tak nie mów, rozumiemy się? – Sunął językiem wzdłuż blizny na nosie bruneta. Uwielbiał ją. Spojrzał Iruce prosto w oczy, zatapiając się w nich. – Dla mnie od zawsze byłeś piękny – mówiąc, całował szyję mężczyzny. – Od dawna wodzę za tobą tęsknym wzrokiem, marzę, byśmy byli chwilę sam na sam. Kocham Cię Iruś, tak jak nigdy nikogo nie kochałem. Jesteś moim marzeniem, moim snem, moim całym życiem. Wiele nocy nie przespałem bijąc się z myślami, chcąc na chama wejść do twojego domu i poczuć twój dotyk, ciepło, usta na moich – mówiąc to, liznął jego wargę, a gdy Iruka rozchylił je zachęcająco, wsunął w nie język, smakując jego ust coraz zapalczywiej. Już nie starczało mu lizanie języka, podniebienia i zębów. Zaczął z lekką zaciekłością gryźć z podniecenia jego usta, ssać język, ocierać policzkiem o jego policzek. – Iruś, moje największe szczęście, moja miłości, błagam, pozwól mi na coś więcej, bo zwariuję – Umino spojrzał na kochanka z uśmiechem.
   - Jestem twój, Kakashi-san. Cały na całe życie. – Słysząc to, szarowłosy nie miał już żadnych oporów. Zsunął się niżej, niemal wychodząc z wanny, by dać rozkosz ukochanemu ustami. Nie zdążył nic zrobić, bo Iruka, ostatnią siłą woli zastosował Jutsu Podmiany, tak, że teraz on górował nad czarnookim. – Pozwól, że ja cię wyręczę. – Patrząc na jonnina prowokująco, zdjął, seksownie wypinając tyłek, bokserki, po czym przyjął wcześniejszą pozycję Kakashiego i zajął się jego męskością. Pocałował ją delikatnie i liznął koniuszkiem języka, co bardzo rozczuliło seme.
   - Mm, Iruka, tak bardzo mnie podniecasz… szszszszszszszszszszszsz… - Iruka, widząc uśmiech na twarzy kochanka, zrobił mu na złość. Lekko chuchnął na jego penisa, patrząc z zainteresowaniem, jak główka chowa się do domku. Spodobało mu się to, więc powtórzył manewr kilka razy. Chciał coś powiedzieć, lecz… szarowłosy wygiął się w łuk, wprowadzając męskość do jego ust. – Błagam, Iruka, błagam cięęęęęęęęęęęęę – lubił zaskakiwać mężczyznę. Bez uprzedzenia zaczął szybko poruszać głową w górę i w dół, jednocześnie liżąc i ssąc go po całej długości.  Dłońmi sunął w kierunku jego jąder, a gdy je już poczuł, natychmiast namiętnie masował, co pobudzało jonnina do granic. Wilgotne wnętrze ust ukochanego, jego sprawne ruchy językiem i dłońmi… Zapomniał już o tym, że chciał czegoś więcej, teraz liczyło się tylko to, by osiągnąć spełnienie. Gdy był na granicy i jeden ruch głowy Iruki by go doprowadził, nagle to wszystko się skończyło. Otworzył oczy, po to, by za chwilę je zamknąć, nie mógł opanować krzyku przyjemności, gdy brunet nadział się na jego męskość.
   - Aaaauuu – usłyszał jęk bólu ukochanego.
   - Kochanie, jeśli cię boli to aaaahhhhh – Iruka nie zwracając na ból, zaczął się poruszać na kochanku, z sekundy na sekundę coraz szybciej. Obaj jęczeli, czując niewysłowioną rozkosz. Kakashi zastanawiał się, skąd w brunecie tyle erotyzmu, odwagi, namiętności. Widząc go, dominującego nad sobą, podniecał się jeszcze bardziej, masował jego klatkę piersiową zostawiając na niej czerwone pręgi. Czuł się jak w niebie… a raczej w piekle. Jego ciało paliło, żar, jaki czuł … Z każdym głębszym i szybszym ruchem bruneta woda rozpryskiwała się po łazience. Niesamowita przyjemność sprawiała, że mógłby kopulować z brązowowłosym całe życie, lecz i to musiało się skończyć. Naprężał się coraz bardziej, doznał rozkoszy o wiele głębszej, czystszej niż kiedykolwiek. Dochodząc przytrzymał biodra Iruki i w odpowiednim momencie ruszył nimi szybko. Biała substancja poplamiła brzuch jonnina, po mieszkaniu potoczył się krzyk przyjemności A raczej dwa krzyki.
   - Iruka!!
   - Kakashi!!
    Doszli razem, udowodnili swoją wzajemną miłość skrywaną przez lata. Iruka opadł zmęczony na ciało Hatake, nie przejmując się swoją spermą. Oddychając głęboko wyszeptał:
   - Ja ciebie też kocham, Kakashi Hatake, najseksowniejszy ninja, jakiego stworzył świat.

                                                                                  ~*~*!*~*~

    Od wielu miesięcy planował, że uwiedzie Uzumakiego spokojnie, stopniowo i delikatnie. Słysząc, że ten sypia z ich sensei, musiał natychmiast przystąpić do ataku. Nie pozwoli odebrać swojej własności, Młotek był, jest i będzie jego, nawet, jeśli o tym nie wie. Sasuke Uchiha nigdy nie rezygnuje i dostaje wszystko, na co ma ochotę. Obserwując pieprzących się ze sobą shinobich, domyślił się, że wiadomość o związku blondyna z szarowłosym, to tylko niegroźna plotka, mimo to nie miał zamiaru teraz odpuszczać. Za bardzo… kochał niebieskookiego, no i do tego był na jego ciało napalony. Miał nadzieję, że ten pojawi się w miejscu, w którym się umówili. Zaplanował coś specjalnego. Po dziesięciu minutach stał już na polanie, obmyślając strategię. Chwilę później poczuł za sobą zapach… ramenu i kwitnącej wiśni. Nie w smak mu było, że z Młotkiem przyszła także Sakura, bo to znaczyło, że musi zmienić plany. Postanowił ją sprowokować do odejścia.
   - Sasuke-kun, Naruto mówił, że chciałeś, żebyśmy się spotkali… - zajęczała słodko dziewczyna, na co brunet drgnął. Nienawidził tej wymuszonej słodyczy w jej głosie, a najgorsze było, że gdyby nie latała za nim i nie zadręczała ciągłymi propozycjami randek, mógłby ją nawet polubić. Pokaże jej, kto tak naprawdę mu się podoba, w kim gustuje.
   - Owszem, ale mówiłem ci Usuratonkachi, że mamy się spotkać sami – spojrzał ostro na chłopaka, który zmieszał się.
   - Ja… no… ty… nie powiedziałeś, że chcesz spotkać się… tylko ze mną, Draniu! - Odpowiedział, drapiąc się po głowie, jak to miał w zwyczaju. I to właśnie to zmieszanie, wygląd aniołka no i ten swoisty zwyczaj tak bardzo pociągały mrocznego Uchihę. I nie tylko.
   - Nie rozumiesz pojęcia „męski” sparing? – Sakura, słysząc wyrzut w głosie ukochanego zaczęła się cofać, bojąc się i jednocześnie ciesząc, bo miała nadzieję, że ta dwójka w końcu się dogada.
   - Nie ma sprawy, Sasuke-kun, ja was zostawię. – Widząc, że niebieskooki zamierza protestować, pokręciła głową. – Przyda wam się taki trening, Naruto, pomoże wam w wzajemnych relacjach. – „Nawet nie wiesz, Uzumaki, jak bardzo”, pomyślał brunet, opierając się o jedno z drzew.
- No chyba, że wymiękasz, Kotku – powiedział, uśmiechając się drwiąco, na co główny obiekt jego rozmyślań podskoczył z wściekłości.
   - Ja wymiękam? Zaraz pokażę ci moją siłę! W końcu to ja zostanę największym Hokage ze wszystkich! – Różowowłosa uśmiechnęła się, pomachała chłopakom i zniknęła w koronach drzew. Ninja przyjęli pozycje, gotowi do ataku.
   - Gadaniem za dużo nie zdziałasz, kotku – mimo, że Uchiha zmiękczył głos i zaczął się uśmiechać do blondyna, ten nadal się denerwował, głównie z powodu owego kotka.
- Nie nazywaj mnie tak, Draniu! Nie jestem żadnym zwierzęciem!
- A nie jesteś…- Sasuke zaczął mu się namiętniej przyglądać, co speszyło Naruto, choć nie dał tego po sobie poznać - … Lisim Demonem? – Reakcja chłopaka była natychmiastowa – zacisnął dłonie w pięści i spuścił głowę. To kompletnie rozczuliło Uchihę. Nie zważając na to, że jego przyszły uke był nieprzewidywalny i miał wybuchowy temperament, podszedł do niego. Już, już chciał go objąć, gdy poczuł na swoim policzku jedną z zaciśniętych pięści. Uderzenie odrzuciło mu głowę, ale zdołał ustać na nogach. Spojrzał na niebieskookiego zdenerwowany i wypluł trochę krwi. – Co ci…
  - Nie mów tak o mnie, Draniu. Ja… nie wybrałem sobie takiego losu… myślałem, że jesteś moim przyjacielem, jednak myliłem się. – Brunet zrozumiał i nie zważając na drugą zaciśniętą pięść, przytulił blondyna. Naruto otworzył szerzej oczy, pozwalając promieniom słońca bawić się w jego pięknych, oceanicznych tęczówkach. – Sasuke, co ty…
 - Cii… wszystko ci zaraz wyjaśnię, tylko chodźmy stąd – onyksowooki wykonał Technikę Teleportacji, której nauczył się w ostatnim tygodniu od Hatake i obaj znaleźli się w sypialni, w jego rezydencji. Oczka blondyna rozglądały się po pomieszczeniu, aż w końcu wylądowały na klęczącym przed nim Uchihą. – Naruto Uzumaki, proszę cię, wysłuchaj mnie najpierw, a później reaguj. – Gdy chłopak kiwnął głową, zaczął. – Wiem, że to, co zaraz powiem może wydać ci się dziwne, możesz tego nie rozumieć, pogardzić mną, ale… muszę ci to wyznać, tylko błagam cię, nie przerywaj mi.
 - Dobrze – szepnął Uzumaki, jednocześnie zakrywając usta dłonią. „PRZEPRASZAM" wymówił już bezgłośnie. Na widok niewinnych oczu i delikatnych policzków, omal nie rzucił się na chłopaka, uśmiechnął się tylko współczująco i położył go na łóżku i klęcząc nad nim, kontynuował:
  - Masz mnie, za zimnego, wyzutego z uczuć drania. Ja… mam uczucia… - mówiąc zbliżał usta do czoła Naru. – Lecz w rzeczywistości jest inaczej, ja… kocham. Uwierz mi, sam byłem na siebie wściekły, gdy odkryłem, że darzę kogoś tak mocnym uczuciem, było to dla mnie nowe – niebieskooki przyglądał się poczynaniom i zachowaniu sharinganowca z zaniepokojeniem. – Tym bardziej, że osoba, którą pokochałem jest moim wrogiem. Może nie największym, ale po części wrogiem i przyjacielem. – Sasuke pochylił się niżej i pocałował go w czoło, na co ten zadrżał. – Zatraciłem się do tego stopnia, że potrzeba bycia blisko z tą osobą przekroczyła marzenie o zemście na Itachim – pocałował chłopaka w prawy policzek. – W końcu zacząłem czuć, że moje życie ma jakiś głębszy sens, przestałem zajmować się tylko treningami i zemstą. Poczułem, że jest ktoś, dla kogo wiele mogę zmienić. – Musnął ustami nos blondyna, co go rozbawiło, jednak słuchał dalej. – Sam nie rozumiem, jak mogę kochać w ten sposób, sam przecież nie zaznałem miłości osób temu komuś podobnych. W ogóle nie wiedziałem, co to znaczy kochać, dopóki nie zaczęło mi brakować kontaktu z tą osobą, stałych spotkań, pocałunków, bliskości – liznął delikatnie lewy policzek. – Zacząłem wariować, nie spotykając tej osoby co dzień, rzucałem sią po rezydencji jak rozjuszone zwierzę – przeniósł język z powrotem na prawy policzek i zaznaczył wszystkie blizny. – Od dawna tęsknię za tą osobą, mam erotyczne sny, jęczę jej imię w nocy… A gdy jej blisko mnie nie ma, niemal pragnę, by świat się skończył.
 - To dlaczego tego wszystkiego jej nie powiesz? – Szepnął Naruto, raniąc swoje serce. Nie chciał wierzyć, że Sasuke czuje to do niego. To byłby szczyt szczęścia, bo od dawna już kochał się w brunecie, lecz bał się to okazać. Bał się odrzucenia. Widząc pytające spojrzenie przyjaciela, powiedział jaśniej. – Sakura była dzisiaj ze mną, mogłeś jej wszystko… - przerwał mu warkot.
 - Młotku! Jak możesz tego nie widzieć! – Krzyknął namiętnie Uchiha, wyrażając przez to wszystkie skrywane przez lata emocje: miłość, niepewność, lęk, niezdecydowanie, wstyd, żal, smutek, zazdrość, pożądanie. – Jak chcesz, pokażę ci to. – Mówiąc, zaczął całować Uzumakiego po szyi i rozpinać bluzę.
 - Sasuke… co ty?
 - Zamknij się, Lisie! Dość już! Zamknij się i mi nie przerywaj, mówiłem – brunet stał się na powrót władczy, namiętny, skryty i mroczny. Jego usta całowały każdą cześć ciała Naruto, a język pozostawiał mokre ślady. Promienie słońca, które wkradały się przez okiennice okalały twarz blondyna i sprawiając w miejscach dotkniętych spragnionym językiem bruneta, by skóra niebieskookiego się mieniła. Uchiha poczynał sobie coraz śmielej, bo jego ukochany leżał już pod nim nagi, z licznymi znakami przynależności. Patrząc na twarz kochanka, Sasuke wziął do ust jego dorastającą męskość i zassał gwałtownie. Z ust blondyna wydobył się długi i przeciągły jęk przyjemności i zaskoczenia. Wił się na łóżku, czując język na napletku i jądrach. Nigdy w życiu nie było mu tak dobrze. Onyksowooki, pieszcząc jego przyrodzenie, pozbył się swoich ciuchów i przerywając, podniósł się tak, że ustami drażnił ucho kochanka. – Pokażę ci moją miłość. – Bez uprzedzenia wziął w dłoń penisa Naru i zaczął szybko jeździć po całej długości. Nagle przestał i nadział się na niego. Oczy Uzumakiego zrobiły się wielkie, wiedział od znajomych, że Sharinganowiec musiał odczuwać ból. Chciał coś powiedzieć, lecz w tym momencie jedyne, na co go było stać, to długi, przeciągły jęk przyjemności, gdy jego partner zaczął szybko poruszać biodrami. – Nie wiesz jeszcze, że cię kocham, Naruto? Nie czujesz tego? – Krzyknął, głębiej nabijając się na ukochanego, którego ciałem wstrząsały dreszcze. - Jesteś mój, nawet jeśli tego nie chcesz, nie pozwolę ci odejść, nawet jeśli zawsze miałbym być uke! – Szybsze, brutalniejsze ruchy, urywane oddechy, żar, pasja, miłość skrywana przez tak długi czas. Wszystko zamknięte w dwóch słowach. – Kocham cię! – Krzyknęli jednocześnie, osiągając spełnienie.
                                                         
                                                                                            ~*~*!*~*~

    Czwórka zakochanych w końcu się połączyła. Nie mogła temu zapobiec zemsta, nienawiść, strach, niepewność, ani wstyd. Chciałoby się powiedzieć, żyli długo i szczęśliwie. To niestety byłoby kłamstwem. Bo rozdzieli ich… ludzka słabość.

2 komentarze:

  1. Natrafiłam na Twojego bloga przypadkowo i zapowiada się ciekawie... Trochę błędów pewnie jest ale nie będe wyszukiwać ich na siłę. Podoba mie się twój styl pisania więć pisz,pisz. Ładnie proszę....

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie piszesz, zazdroszczę Ci umiejętność pisania scen erotycznych (kurde mać, mi to nigdy nie wychodziło) xD
    No i ogólnie fajny styl... Wszystko fajne! :D
    W każdym razie zapraszam na mojego bloga, nowa notka:
    http://t-m-naruto.blogspot.com/
    Pozdrawiam i życzę dużo weny, pisaj dalej ♥

    OdpowiedzUsuń