Wybacz!

KONIEC.
Umarło śmiercią naturalną. Nic już się nie pojawi. To nieodwołalne.
Dziękuję za pułap 100 000 wejść. Zdaję sobie sprawę, że miałabym 2 razy więcej, gdybym pisała... Ale już nie umiem. Jedynie dla pieniędzy.
Pozdrawiam.

Polecany post

One - Shot - Poszukując wartości.

Tytuł: „Poszukując wartości” Paring: SasuNaru Kategoria: Shoūnen ~ ai Gatunek: Dramat (tak świątecznie, wiem xD) Ostrzeżeni...

niedziela, 28 lipca 2013

007. Rozdział siódmy - Zaskoczenie. i spontaniczne pomysły. Decyzja

           Opowiadanie: Powroty, a co za tym idzie, postępy?
           Rozdział: 7/?
           Tytuł rozdziału: Zaskoczenie i spontaniczne pomysły. Decyzja.

***
*
***


         Widział, jak Kakashi obserwuje go cały dzień, nie chciał jednak zaczynać awantury. Szczególnie po ostatniej rozmowie. Wychodząc z Akademii nie zdziwił się, że czekał na niego.
    - Ohayo, Iruka. – Kiwnął jonninowi głową, lecz nie zatrzymał się, co niestety nie odstraszyło mężczyzny, podążył za nim z uśmiechem. W brunecie narastała irytacja – nie miał dzisiaj czasu na kolejne nieobliczalne zachowanie swojego towarzysza. Za dwie godziny miał się spotkać z Maito, by nauczyć się nowej techniki, choć dla jego przyszłego trenera była ona niczym. No cóż, czasem trzeba zacząć od niczego. Westchnął. – Może spotkamy się przy…
   - Jeśli masz znów na myśli kawę, to wybacz, nie mam czasu – zatrzymał się w pół drogi i odwrócił przodem do Hatake - … ani ochoty. – Szarowłosy nie spodziewał się takiej wrogości w głosie, miał nadzieję, przyszłego kochanka. Postanowił mimo to nie skapitulować, bo… do Iruki czuł coś więcej niż pożądanie. Nie chciał, by ten odszedł, nie wyjaśniając mu tego. Przymknął oczy, wciągnął głęboko powietrze do płuc i zapytał:
   - Coś się stało, że się tak względem mnie zachowujesz?
   - Tak – głos brązowookiego aż trząsł się z gniewu. – Nie życzę sobie żadnych więcej pocałunków, dotyków, przytulań, ani niczego, co jeszcze miałeś w głowie – niemal warknął, kontynuując marsz. Nie odwrócił się, zawiedziony stwierdził, że mężczyzna ciągle za nim podąża. Kakashi wiedział od Trzeciego Hokage, że Umino miewał czasem humorki, teraz wyglądało to na coś poważniejszego. Zaczął coraz bardziej odczuwać, że mu na nim zależy. Co prawda, przyznał się przed sobą, że go kocha, ale wciąż sądził, że mu to przejdzie. Słowa Namikaze zaczęły się spełniać. „Musisz pamiętać, że ta miłość… nie odchodzi z wiekiem.” Widząc, że jego ukochany skręca w las, zapewne do swojego domu, zniknął w szarym dymie, co Iruka przyjął z zadowoleniem. Nie trwało to długo, bo po pięciu minutach marszu znów poczuł złość i rozgoryczenie – Kakashi siedział na hamaku na jego werandzie. Wiedział, że to niegrzeczne i sprzeczne z jego osobowością, ale miał mimo wszystko ochotę wejść do budynku, nie zważając na mężczyznę.
   
    Jego dom, typu parterówka z szerokim, japońskim dachem, mieścił się niemal na skraju lasu. Co prawda, brunet miał jeszcze jedno mieszkanko w wiosce, w którym mieszkał większość czasu, lecz wolał się przenosić tutaj w każdy weekend i dzień wolny. A przecież jutro była sobota. Jego oaza, jak ją nazywał, była średnich rozmiarów, drewnianym budynkiem, z werandą (w stylu amerykańskim- dop. Aut.), dużymi czerwonymi drzwiami, srebrzystymi okiennicami i średnich rozmiarów oknami. Naruto nazwał ją leśniczówką i tak w zasadzie po części było. Otoczona drzewami, pozwalała mu się odprężyć przy odgłosach natury. Teraz musiał skupić się na czymś innym.
   - Iruka, to nie tak, ja… nie…
   - Daruj sobie. Nie lubię, gdy ktoś się tak zachowuje względem mnie. – Szarowłosy uśmiechnął się po maską.
   - Nie lubisz, gdy ktoś cię podrywa? – Powiedział, wstając i podchodząc do bruneta, który zarumienił się delikatnie.
   - Nie o to chodzi… Ja… mam inne zasady, niż ty.
   - Możesz jaśniej? -  Szepnął mu do ucha, oddechem drażniąc policzek. Gdy mężczyzna, ściągając maskę, polizał płatek jego ucha, poczuł dreszcze, a na skórze pojawiły się małe punkciki.
   - Nie jestem kimś, z kim można tylko… - nie wiedział, jak to ująć, niemniej jonnin domyślił się, o co mu chodzi.
   - Jesteś dla mnie kimś wyjątkowym – odszepnął, kierując dłonie na plecy bruneta, nie zdążył ich dotknąć. Został odepchnięty. Skierował wzrok na Irukę, który stał już w drzwiach swojego lokum.
   - Nie chcę o tym nawet słyszeć. Może i umówiłbym się z mężczyzną, gdyby to było akceptowane w naszej wiosce, ale…
   - Nie z kimś takim jak ja? – Mina zbitego psa u Hatake nie złagodziła wrogiej postury bruneta. Nim ten zdołał odpowiedzieć, jonnin zniknął w szarym dymie. Nie chciał usłyszeć więcej raniących go słów. – Postaram się, byś mnie już nie zobaczył… ył… zobaczył… - brzmiało echo pośród drzew. Czekoladowooki klapnął ciężko na schody. Nie spodziewał się, że tak mocne słowa wypłyną z jego ust. „Za mocne…”, pomyślał, zamykając oczy i wsłuchując się w szum drzew. Wiedział, że nie tak miał to rozegrać. W zasadzie to, że Kakashi go odwiedzał i szukał jego towarzystwa mu schlebiało… Tylko nie chciał być zabawką.

***
*
***

            Gorąco, krzyk, niemalże płacz. Goście braci Uchiha wyszli z kryjówek, czując swąd spalenizny. Itachi stał pośrodku sterty spalonego papieru i przeklinał sam na siebie. Mimo, że reszta nie wiedziała, jak się przy nim zachować, Kiba nie powstrzymał śmiechu. Potem zawtórowała mu nieśmiało Hinata, Sakura, a na końcu Sasuke, który podszedł do czerwonookiego i położył mu dłoń na ramieniu.
   - Ani-san, coś ty narobił… Przecież wiadomo, że papier, czy mokry, czy nie, się spali – Łasic spojrzał na niego spod półprzymkniętych powiek, nie odzywając się. Hyuuga, pierwsza opanowując śmiech, szepnęła nieśmiało:
   - Jeśli chcecie, mogę posprzątać ten bałagan – Aniki spojrzeli na nią zainteresowani. - Wykorzystam rotację… - a kiedy przytaknęli, cofając się, zaczęła obrót wokół własnej osi. Najpierw wolno, potem coraz szybciej. Zapomniała że technika, mimo wielu treningów nie zawsze jej wychodzi i nie do końca nad nią panuje. Nim zdążyła się zorientować, jej brak koordynacji ruchowej doprowadził do tego, że szalała po całym pokoju, przewracając meble, niszcząc jeszcze bardziej cenne książki Itachiego i wywiewając na ogród nie tylko śmieci. Przed wykorzystaniem przez Hinatę tej techniki, Kiba zaciągnął kilka osób w głąb holu, doskonale wiedząc, jak to się wszystko skończy. Nie uprzedził właścicieli rezydencji, bo pomyślał, że im się to należy. Wariactwo mlecznookiej trwało z dobre pięć minut. Shikamaru, nie wiedząc już, co robić, wykorzystał starą sztuczkę. Nabrał powietrza w płuca i wrzasnął:
   - Narutooo, co ty tu robisz?!!!!  - Uchiha drgnął, oglądając się, a brunetka, zatrzymała się raptownie tuż przy Inuzuce, na którego potem gwałtownie wpadła. Jej policzki pokrywał delikatny rumieniec już w chwili, gdy usłyszała imię ukochanego, który pogłębił się, gdy poczuła, że siedzi na przyjacielu z drużyny okrakiem. Zeszła z niego, szeptając co chwile ciche przeprosiny i odwróciła w stronę salonu. Zemdlała, lądując tym razem w ramionach Nary. Obaj Uchiha spojrzeli na nią wściekli, całość podsumowała Sakura.
   - No, to zaczynamy porządki od początku – wszyscy przyjęli to z jękiem niezadowolenia i ruszyli do pracy.

***
*
***

          Światło księżyca padało na jego piękną twarz, pogłębiając rysy. Nasz główny bohater właśnie wyszedł z budynku Hokage. Był wściekły na kobietę – misja, którą mu przydzieliła… Na początku tylko prosiła. Widząc, że Naruto się do tego nie kwapi, nadała tej prośbie rangę misji, niestety D. Miał iść do Kakashiego z nim porozmawiać. O czym? To się dowie na miejscu. Dziwił się tylko, że Tsunade była taka… zrozpaczona, pobudzona i wzburzona, prosząc go o to. Jakby wcale nie miała ochoty go do jonnina wysyłać. W czasie, gdy nasz Lisek wędrował zły na cały świat do wyznaczonego budynku, Shizune wkraczała do pomieszczenia Hokage. Z niepewną miną podeszła do kobiety, która siedziała z głową opartą o leżące na blacie płasko ręce i pogłaskała ją po karku.
   - Wiem, że musi ci być ciężko, Hime. Ale to nieuniknione. – Słysząc warkot z dołu, chciała zabrać rękę.
   - Zostaw, to mnie odpręża… - szepnęła piwnooka. Od jakiegoś czasu czuła, że dotyk czarnowłosej, jej głos i zapach koją jej nerwy.
   - Hai…
   - Nie musisz być taka drobiazgowa, Shizune. Powiedz mi, jak spotkania z tym twoim… Jak mu tam? Aa… Tenzo? – Ciemnowłosa zarumieniła się delikatnie.
    - Ostatnio… pokłóciliśmy się.
   - Zerwaliście? – Dziewczyna przytaknęła, patrząc, jak księżniczka Konohy się prostuje. – Nie rozumiem cię. Przecież go kochasz?
   - Tak, tylko, że… on chce czegoś więcej, niż pocałunków – rumieniec na jej policzkach poszerzył się. Hokage zaśmiała się, dotykając jej uda.
   - Jesteście ze sobą od dwóch lat, dlaczego się dziwisz? Przecież jesteś niczego sobie - przesunęła dłoń wyżej, niemal dotykając ją w najintymniejszym miejscu. Shizune patrzyła na to wszystko zaskoczona.
   - Tsu… co Pani robi? – Na co blondynka zaśmiała się w głos.
   - Uświadamiam ci tylko, że to, o czym myślisz… ma się nijak do rzeczywistości – dziewczyna była zszokowana. Nie zważając na to, pociągnęła ją na swoje kolana. – Boisz się jego dotyku? Tego? – Spytała, dotykając jej piersi. – A może tego? – Wsunęła dłoń pod koszulkę czarnowłosej i ścisnęła jeden z jej sutków, na co ta jęknęła. – A może tego? – wyszeptała jej do ucha, głaszcząc pośladki. Shizune, zabiegi jej mentorki nie pobudzały. Wysunęła się z jej objęć i wstała, poprawiając ubranie. Blondynka uśmiechnęła się chytrze. – Kiedy już rozwiałam twoje wątpliwości, możemy zająć się mną i moją decyzją? Nadal nie wiem, czy Naruto będzie odpowiedni, by zająć moje miejsce za pół roku.
   - Ale …już przecież wysłałaś go na pierwsze szkolenia, a wiesz, że to jego marzenie, nie możesz go zawieźć.
   - Muszę kierować się dobrem wioski, to przede wszystkim – warknęła groźnie, zamykając jej usta. Po chwili rzekła, już spokojniej. – Starszyzna będzie miała wiele argumentów przeciw temu, by następnym Hokage był Jinchuuriki.
   - Homura powinien być przecież zadowolony. Naruto nie będzie ruszał na misje.
   - Tak, tylko na spotkania z innymi przywódcami.
   - A od kiedy wielka Tsunade, Hime Wioski Konoha, samozwańcza, silna, nieustraszona i nieugięta, przejmuje się zdaniem Starszyzny? – Blondynka uśmiechnęła się na te wszystkie pochlebstwa, nie mogła jednak nie zrobić małego przytyku.
   - Z tego, co wiem, ty z nimi współpracowałaś, kwestionując moje decyzje – stwierdziła, obserwując reakcję podwładnej.
   - To… było… kiedyś – odszepnęła, jąkając się delikatnie. Mimo, że były niemal jak siostry, nadal się jej bała.
   - Dobrze, już, dobrze. Masz jeszcze jakiś argument za tym, by Uzumaki został moim następcą?
   - Jest tylko jeden. Przewyższa nawet ciebie umiejętnościami. Jest Mędrcem. – Na te słowa piwnooka nie miała odpowiedzi. To prawda. Dzięki Jirayi i Kyuubiemu blondyn znacznie się poprawił, a ona nie umiałaby z nim wygrać. Chciała coś powiedzieć, ale uprzedził ją głos towarzyszki. – Myślę, że to, jak konoszanie będą postrzegać Naruto na tym stanowisku nie powinno cię interesować. Jego marzeniem jest nie tylko bycie naszym przywódcą, ale też posiadanie akceptacji. Nigdy tego nie osiągnie, jeśli nie spełni pierwszego marzenia. Jego ambicje, walka, trud, starania… wszystko pójdzie na marne. – Z tym Tsunade nie mogła już pertraktować.
   - Decyzja została podjęta. Za pół roku Naruto Uzumaki z rodu Namikaze zostanie Szóstym Hokage, następcą Piątej Hokage, Tsunade, Hime Wioski Ukrytej w Liściach. A teraz wyjmijmy sake i świętujmy tylko nam znaną jak dotąd tajemnicę.
   - Oj, jesteś niemożliwa…

***
*
***
   
        Dochodząc do mieszkania swojego sensei, zastanawiał się jaki jest cel, by o północy go nawiedzać. Babcia niestety nie chciała mu nic powiedzieć, co go irytowało. Nie był przecież już małym dzieckiem, tylko dorosłym mężczyzną. Jedyne, co zostało mu z dziecka, to trochę wygląd, co nie raz słyszał od innych i marzenie o byciu Hokage. Coraz mniej wierzył w to, ale nie porzucał marzeń. Zawsze lepiej jakieś mieć. Stając przed drzwiami lokum Kakashiego, zastanawiał się, czy mężczyzna czeka na niego. Miał już zapukać, lecz wrota otworzyły się same.
   - Wejdź i zamknij za sobą – usłyszał z głębi mieszkania. Zgodnie z poleceniem wszedł do przedpokoju, oświetlonego kilkoma lampami naftowymi. Chwilę później poczuł na swoich plecach ciepłą dłoń. – Wybacz ten półmrok, ale staram się oszczędzać energię.
   - Nie ma sprawy, sensei. Kolejny maniak, jeśli chodzi o oszczędzanie? – Zażartował, ściągając buty i idąc za stalowowłosym. Pochłaniał wzrokiem zdjęcia na ścianach w przedpokoju, salonie i pracowni Kakashiego, przedstawiające przyjaciół właściciela. Tam właśnie się zatrzymali. Blondyn spoglądał na stosy różnego rodzaju ksiąg, zwojów, wielkie dębowe biurko zawalone wycinkami, wielką, szarą kanapę, umieszczoną niedaleko kominka z czerwonych cegieł. Ściany pokrywała boazeria, obwieszona licznymi medalami i innego rodzaju nagrodami.
   - Jak to, kolejny? – Zapytał mężczyzna, wskazując mu kanapę. – Usiądź, będzie ci wygodniej.
   - A, bo Iruka-sensei oszczędza niemalże na wszystkim, poczynając na herbacie, wodzie, a na energii kończąc – oznajmił, rozsiadając się wygodnie. – To całkiem zabawne, czasem nie zmywa naczyń przez tydzień, bojąc się kosztów – zaśmiał się głośno, zapominając, która już godzina. Opanowawszy się, spojrzał badawczo na czarnookiego. – Wyjaśnisz mi może, sensei, po co miałem do ciebie przyjść… - ziewnął przeciągle – o tej porze? – Hatake nie zareagował od razu, kodując informacje, jakie otrzymał od Uzumakiego, później jednak zastanawiał się, w jaki celu, skoro Umino nie chce go znać. Otrząsnął się z przykrych myśli i przełknął ślinę.
   - Otóż, niedługo zacznie się twoja wielka misja… Musisz… - wskazał dłonią porozrzucanie na biurku papiery – przejrzeć to wszystko, skatalogować i zastanowić się, co należy zarchiwizować.
   - Co?! Kakashi-sensei, ty chyba żartujesz! Dlaczego ja? – Mruknął niezadowolony, patrząc niechętnie na biurkową stertę.
   - Nie pożałujesz, obiecuję. – Odrzekł Hatake, stojąc w przejściu. – I jeszcze jedno – rzekł, odwracając się przez ramię, tak, jak podczas pierwszej poważniejszej misji, gdy dążyli do Krainy Fall. Przez chwilę Naruto pomyślał, że powie to, co wtedy: „Ochronię was nawet kosztem własnego życia. Nie pozwolę, aby moi towarzysze zostali zabici”, czy jakoś tak. Te słowa kierował w dużej mierze do Sasuke… Z zadumy wyrwał go głos. – Nie mów do mnie sensei, czuje się jakoś staro. - „Cały Kakashi”, pomyślał niebieskooki, podchodząc do znienawidzonego mebla.

5 komentarzy:

  1. Dziękuję za dedykację ^^ Uwielbiam to, jak piszesz. To wszystko nie jest takie sztuczne, tylko takie realistyczne i prawdziwe xD Tsunade i Shizune? Yuri? No mam nadzieję, że może jakoś to rozwiniesz ;D Naruto Hokage? Tak, tak, tak! ^^ Iruka zgrywa niedostępnego? ;/ No, cóż... Ach! Zapomniałabym! Wszystkiego Najlepszego z okazji imienin! Dużo kasy, twardej głowy (no wiesz, te wszystkie alkohole ktoś wypić musi ;pp a kac nie jest zbyt przyjeny ._.), czasu i chęci do pisania! Pozdrawiam ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za miłe słowa i życzenia ;d a tak nawiasem kaca nie było ;d .
    Iruka sie rozkręci, obiecuje ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. huehuehuehue ja chcę więcej! Jesteś świetna! Chciałabym tak pisać, ale cóż... Jak na razie się uczę. Ale wróćmy do ciebie :D Blog i historia zajebista! Cieszę się, że Sakurwa odwaliła się od Saska i Naruciaka, ale z drugiej strony boję się co zrobi Neji! No nic, czekam na kolejny rozdział! :3
    Chciałabym cię prosic ayś powiadomiła mnie o nowym rozdziale na blogu :3
    Adres: emiko-sasunaruyaoi.blog.pl ---- na wszelki wypadek podam :D
    Dużo weny życzę!
    Podro ;****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I chciałabym jeszcze dodać, że z niewyjaśnionych przyczyn płakałam jak to czytałam xDD

      Usuń
    2. Ale jakze to tak, że płakałaś?!;)

      Usuń